2012-05-29
Głowa
Wczoraj się wyspałam. Tak na prawdę. Pierwszy raz od ponad 6 lat mogę to głośno powiedzieć - odpukując, hahahah - jestem wyspana. Ale zmieniło się coś jeszcze, od wczoraj próbowałam to złapać. O co chodzi? W jakiś magiczny sposób odzyskałam swoją głowę. Nie wiem, czy to na kilka dni, czy na dłużej. Ale to wspaniały stan i postanowiłam go odnotować. Moja głowa jest moja. Moje myśli nadążają, nie są w strzępach, pogubione, zapomniane. Są. Dzieci są w przedszkolu, gotuję, sprzątam, ale mam też czas dla siebie. Wracają i bawią się, albo rozmawiamy, czytamy. Niby to samo to zawsze. Ale nastąpiła ta subtelna zmiana. Mogę pomyśleć. Mogę przez dłuższą chwilę zanurzać się w swoich myślach, brać jakąś w ręce i nie gubić, a pozwalać jej się domyśleć .
Niewiarygodne.
Dzieci już nie są małe.
2012-05-28
Piosenka na dzień mamy
Tak. Zciągam tego linka z zaprzyjaźnionego Bloga Kuby i Frania. Bo piękne. Bo się cudnie tańczy.
Piosenka:
http://youtu.be/Uo7ePfyZQD0
Wolne
Po tych wszystkich przedstawieniach i zamieszaniach, zrobiliśmy sobie dziś wolny dzień. Dzieci marzyły o odwiedzinach u babci i prababci. Babcia i prababcia marzyły o odwiedzinach dzieci. Dzieci weszły na wyżyny grzeczności, wujek Kuba podarował Guciowi swoje (zbierane niegdyś) pokenmony, auto prowadziło się doskonale, słońce grzało, pies szczekał a koty miałczały. To był cudowny dzień. Dobrze czasem wyskoczyć z ramek i zrobić coś innego niż podpowiada kalendarz.

Tak, tak. Do tego wszystkiego objedliśmy się truskawkami! Sezon otwarty.


Tak, tak. Do tego wszystkiego objedliśmy się truskawkami! Sezon otwarty.
Przedstawienie na dzień mamy

Jedno z przedstawień, które u nas ostatnio liczne, było z okazji dnia mamy - no i był konkurs dla mam - trzeba było odnaleźć siebie:))))


najlepszy dowód, że foty kłamią - Lena prawie cały czas łykała łzy i chciała zejść do mnie ze sceny. Powiedziałam jej że może, ale jakoś wytrwała. No i jakość aparat złapał krótki uśmiech...

Moja ulubiona rola - postać w tym przedstawieniu - zły wilk, który tak promieniał, że oświecał całą salę. Mam nadzieję, że te chwile zapadną mu głęboko w sercu i zapamięta, że można TAK łobuzować - z błyskiem, twórczo i bez krzywdy. Cudownie mi się na Wilka patrzyło!




Były łabędzie, wielkie morze, miś, wilk, staruszka i jej wnuczka, był Gucio - jarzębina, no i wiewióreczka:

A na koniec zabawa:

2012-05-27
Małe lizakowe szaleństwo




Przyznaję. Strasznie mnie wkurza zwyczaj częstowania dzieci słodyczami w knajpach, bankach, u lekarza i gdzie się tylko da. Uważam, ze poza oczywistym niesieniem chwilowej frajdy jest to sposób na tuczenie ludzi i zaklejanie ich konsumenckich mózgów. Gucio i Hela raczej nie liczą na te cukierki i cukiereczki, ale ...to nie przeszkadza im czasem jednak spróbować pojeczeć. I kiedy ostatnio (zapewne przez słońce spowalniające moje reakcje) pozwoliłam ich się poczęstować, zgarnęli od razu po dwa, hahaha.
Spotkanie z tatą
Gucio i jego występy

Wczoraj od połowy dnia Gucio zaczął marudzić. Wiem, już dobrze wiem, że to oznacza tylko tyle, że trzeba się przez chwilę bardziej na nim skupić, poszukać tego co uwiera, nazwać i pogłaskać. To działa magicznie. Ale wczoraj nie miałam cierpliwości, spieszyłam się do szkoły, sama z nimi i zbyt pełną głową. No i marudzenie się ciągnęło. Narastało. Przeszło w utarczki z Leną i na dobre rozkwitło jako wrzask: Chce mieć dziś dzień dziecka! Kup mi coś! Otrzeźwienie przyniósł dopiero Marcin, który przypomniał mi, że następnego dnia ma być Gucia występ. Trzeci i przed na prawdę duża publicznością.... Spojrzałam wrzeszczącemu gadowi w oczy: Widzę, że denerwujesz się jutrzejszym występem... I odzyskaliśmy synka. Gucio zmiękł, zeszło z niego całe napięcie, wtulił się wypłakał i stwierdził, że boi się, bo to będzie największa publiczność na świecie...No tak, myślę, że z jego perspektywy taka właśnie będzie. Popukałam się w głowę. Ech. Ile razy jeszcze zapomnę, że to takie proste. I, że dzieci nigdy nie robią tego na złość...że zawsze coś się za tym kryje... No cóż. Mama-gapa, jak mawia Lena.
Odwiedziny w mojej szkole
Wycieczka do miasta




Po długiej jeździe kilkoma autobusami, zrozgościliśmy się w Ogrodach na Mariensztacie. Pyzne ciasta! Pyszne koktajle owocowe! Lena, kiedy zaśnie ...śpi. Nawet jeśli zaśnie koło 19, rano nie zrywa się wcześnie. Śpi do oporu. 12 godzin na dobę - tyle ciągle jej potrzeba. I jeśli nie wyśpi się tyle w nocy, spokojnie odsypia w dzień.

2012-05-25
Dzieci mówią lepiej.... czyli o wielkości i małości.
Lena zastanawia się głośno:
- Jaka ja jestem? A Jula? A Blanka? A Leon?
Staram się nadążyć i pokazuję coś na kształt wysokości względem Leny:
- Leon jest taki...
- Ale nie ma takich włosów.
- No, ale my mówimy o wielkości.
- Raczej o małości!
***
Lena i ja:
- Bez nogi nie można żyć!
- Można. Czasem tak jest.
- Ale bez ręki nie można!
- Można.
- Ale wtedy się nie można przytulać!
***
Lena. Bardzo poważnym głosem:
-Jak ja byłam mała i miałam urodziny, spotkałam takiego chłopca. Nazywał się Emeryk. On nie żyje. Umarł.
***
Lena:
- Chłopaki! Chodźcie! Wyliczę, kto jest Mamą Mu.
***
Lena, śpiew:
- Jak sobie życzyłam, jak sobie życzyłam, jak sobie życzyłam, jak sobie życzyłam...i tak w kółko....
***
Lena wbiega do kuchni:
- Mamo! Ja zaproszę wszystkich chłopaków i wszystkie dziewczyny! Bo już mogę! Bo już umiem tańczyć. Tańczyć wokół słupa. Naszego.
(To prawda, że mają w pokoju słup!)
***
No i na koniec absolutny hit - mój dialog z Guciem....
Gucio:
- Podobają ci się barbie?
- Nie.
- A dlaczego?
- Bo są kiczowate. Bolą od nich zęby.
- A nie oczy?????
- Jaka ja jestem? A Jula? A Blanka? A Leon?
Staram się nadążyć i pokazuję coś na kształt wysokości względem Leny:
- Leon jest taki...
- Ale nie ma takich włosów.
- No, ale my mówimy o wielkości.
- Raczej o małości!
***
Lena i ja:
- Bez nogi nie można żyć!
- Można. Czasem tak jest.
- Ale bez ręki nie można!
- Można.
- Ale wtedy się nie można przytulać!
***
Lena. Bardzo poważnym głosem:
-Jak ja byłam mała i miałam urodziny, spotkałam takiego chłopca. Nazywał się Emeryk. On nie żyje. Umarł.
***
Lena:
- Chłopaki! Chodźcie! Wyliczę, kto jest Mamą Mu.
***
Lena, śpiew:
- Jak sobie życzyłam, jak sobie życzyłam, jak sobie życzyłam, jak sobie życzyłam...i tak w kółko....
***
Lena wbiega do kuchni:
- Mamo! Ja zaproszę wszystkich chłopaków i wszystkie dziewczyny! Bo już mogę! Bo już umiem tańczyć. Tańczyć wokół słupa. Naszego.
(To prawda, że mają w pokoju słup!)
***
No i na koniec absolutny hit - mój dialog z Guciem....
Gucio:
- Podobają ci się barbie?
- Nie.
- A dlaczego?
- Bo są kiczowate. Bolą od nich zęby.
- A nie oczy?????
Subskrybuj:
Posty (Atom)