2008-02-28
33
Marcin zrobił mi dziś niespodziankę: kupił tort. No i niespodziewanie (niespodziewanie, bo odkąd jest Gucik, jakoś zbladł blask własnych urodzin) poczułam, że mam urodziny: tort, kwiaty, życzenia co chwila... a wieczorem super koncert Marysi Peszek-polecamy: na żywo jeszcze lepsza niż na płycie - o d j a z d!
Gucio wkroczył w nowy etap - na każdym kroku podkreśla, że jest centrum wszechświata. Ja i ja! No i dziś, kiedy to ja dmuchałam świeczki, biedak popłakał się i krzyczał "ja, ja"... Ugłaskało go to, że też mógł zdmuchnąć, i że poczęstowałam go tortem. Gucio uwielbia torty!
Bilans dwulatka
2008-02-24
O kurka!
2008-02-19
Nowy post
2008-02-17
Wycinanki, układanki.
Na dworze mróz.
Mimo mrozu, Gucio nie zaniedbuje prac w ogrodzie;)
A ja próbuje zachować w sobie obraz dnia, rytm jaki się wytworzył, kiedy byłam 2 tygodnie w domu. Teraz kiedy znów pracuję (szczególnie,że na różne zmiany) trudno o to, ale widzę, że warto. Gucio był spokojniejszy, ładniej zasypiał... Ech. Chciałabym być w domu z chłopakami.
2008-02-15
Czerwony balonik
2008-02-13
Kamila
Who can lift it?
Czy ktoś wie jak potajemnie zdjąć dziecku bluzę, której nie chce zdjąć? Albo jak umyć w ubraniu?;) Bluza z Bobem jest jak...przyspawana.
Gucio monitorował jej pranie i suszenie i jak tylko wyschła zdjął z suszarki i kazał sobie założyć.
Generalnie ma już swoje preferencje dotyczące stroju, szczególnie pieluch i butów.
A dziś...
Wybraliśmy się we dwójkę do lasu. Wilk nas nie zjadł, ale jakby co Gucio był przygotowany i od czasu do czasu powtarzał: "paf".
W lesie wyhasaliśmy się na drewnianym placu zabaw. Ale najważniejsze spotkało nas po drodze!
Prawdziwa akcja straży pożarnej!!! Wozy na sygnale, strażacy w kaskach...ech... posypywali piachem jezdnię, gdzie coś wypłynęło z rozbitego auta. Miód i malina. Jak dla Gucia oczywiście.
Namiot
2008-02-12
2008-02-11
Prawie wiosennie
Zafundowaliśmy sobie dziś dwa spacery. Oba w słońcu:)
Pierwszy na podwórko. Gucio od kilku dni marzył o stawianiu babek. Oglądał nasze zdjęcia z Egiptu i marudził;) no i dziś mu się (prawie) spełniło.
Wytrzymał naprawdę długo, a jak zabierałam go do domu płakał, że chce jeszcze...
Drugi spacer miał miejsce już po spaniu - i ciągle jeszcze było widno! Poszliśmy na mini plac zabaw, który wybudowano koło pobliskiej podstawówki. Nikt nas nie wyrzucił, zabawa była przednia, ale znów trzeba było osuszać Gucia łzy, kiedy go zabierałam, bo już zmarzłam...
Subskrybuj:
Posty (Atom)