
Jedno z przedstawień, które u nas ostatnio liczne, było z okazji dnia mamy - no i był konkurs dla mam - trzeba było odnaleźć siebie:))))


najlepszy dowód, że foty kłamią - Lena prawie cały czas łykała łzy i chciała zejść do mnie ze sceny. Powiedziałam jej że może, ale jakoś wytrwała. No i jakość aparat złapał krótki uśmiech...

Moja ulubiona rola - postać w tym przedstawieniu - zły wilk, który tak promieniał, że oświecał całą salę. Mam nadzieję, że te chwile zapadną mu głęboko w sercu i zapamięta, że można TAK łobuzować - z błyskiem, twórczo i bez krzywdy. Cudownie mi się na Wilka patrzyło!




Były łabędzie, wielkie morze, miś, wilk, staruszka i jej wnuczka, był Gucio - jarzębina, no i wiewióreczka:

A na koniec zabawa:

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz