Bardzo mnie ucieszył ten powrót do jednej z ulubionych zabaw Gucia. Kiedyś robił to namiętnie i często. Ostatnio jest wielce skupiony na nie-brudzeniu-się. Ma lekką obsesję mycia rąk i niedotykania rzeczy, które mogłyby go ubrudzić. A najgorsza są jest ewentualność dotknięcia czegoś, co jest tłuste. Ciągle obwąchuje swoje ręce i sprawdza czy nie pachną jakoś źle...
Malowanie może być dobrą terapią przez sztukę.
2 komentarze:
inspirujące....tak z ciekawości - jak to robisz że się tak wyluzowujesz - mówię o tych kropkach farby naokoło Gucia:-)
ja znoszę je tylko na stole który łatwo umyć... a pewnie powinnam bardziej się otworzyć:-(( Mariliop
hahaha...nawet nie zauwazylam...musialam wrocic do zdjecia zeby sprawdzic. rzeczywiscie sa. nawet nie wiem jak zniknely. pewnie umylam.
wieeeesz...to w koncu nie farby olejne;)
a tak serio to po prostu tak mam- sama czesto jestem w farbach itd
kiedys przyszla jedna laska do nas w gosci, a ja wlasnie posprzatalam dom na jej czesc , bardzo sie staralam, a ona jak przyszla usmiechnela sie i powiedziała: u ciebie jest zawsze taki artystyczny nielad.....
hahahah
wiec moze mam jakis defekt w mozgu:)
jest tez pewnie kwestia wyboru priorytetow... doba krotka...
Prześlij komentarz