Ponieważ knot nas rozczarował wybraliśmy się na plac zabaw. Taki lepsiejszy, na który rzadko chodzimy. I co się okazało? Że koleżanka Helenka nie ma najmniejszych kłopotów z wchodzeniem na całkiem niedozwolone zabawki... Że z huśtawki chce skakać - bujanie się jest dla maluchów, a przecież widzi!!! że jakiś chłopak skacze i ma frajdę! Widzi i chce papugować. Bo papugowanie to teraz hit. (Ma to zresztą swoje plusy bo odstawianie pieluchy idzie nam dzięki temu bardzo sprawnie). No i że najfajniejsza jest zdecydowanie ta najwyższa zjeżdzalnia.
Na całe szczęście jak zwykle wstawiona do piaskownicy kompletnie się zatraciła i dała mi 15 minut wytchnienia.
Gucia przez ten czas widziałam tylko z daleka... On już mnie na placu zabaw całkiem nie potrzebuje. Przegrywam z 5 latkami:) w spodniach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz