2008-07-31

Sen


I to w dodatku sen przez duże S! Bo Gucio śpi teraz we własnym pokoju, co prawda w końcu nie wysoko, ale na dole swojego piętrowego łóżka - zbyt sie baliśmy, że spadnie - ale jednak SAM. W dodatku przestał do nas przychodzić nad ranem, nie chce: chce spać sam! No i woła w nocy na siusiu. Nie możemy wyjść z podziwu, jaki to już Samodzielny chłopak.

2008-07-30

Z komórki




Jestem w fazie porządkowania. W zasadzie przez całą ciążę tak jest, ale teraz nie mogę sprzątać w domu i w ogrodzie, więc porządkuję zdjęcia. Oto kilka, które odnalazłam w mojej komórce.

2008-07-29

Dzika Wisła


Podoba mi się dzikość praskiego brzegu Wisły.


Dłuuuuga kładka

Nad stacją PKP Warszawa Praga przechodzi chyba najdłuższa w Warszawie, bo prawie 300-metrowej długości, kładka dla pieszych [>>mapa<<]. Dobrze z niej widać centrum Warszawy.

d. Lokomotywownia Warszawa Praga

To zdjęcia z okolic dawnej lokomotywowni Warszawa Praga, gdzie pracował mój tata. Mieliśmy tam też działkę i garaż przerobiony z wagonu kolejowego. Po lokomotywowni zostało tylko garaże i dawny budynek administracyjny, w którym urządzono dom starców. Resztę w ubiegłym roku zrównano z ziemią.

2008-07-28

Spryciarz


Guciowi trudno jeszcze założyć samemu buty. A bardzo marzył o kaloszach. Ja mu odmówiłam (bo gorąco), więc zdesperowany ustawił je sobie starannie koło kaloryfera, przytrzymał się i z dumą pokazał, że mu się jednak udało!
Następnie kopnął w drzwi i wykrzykną: "Ja kopię! Czasem boli, czasem nie".
Uśmialiśmy się z Marcinem niesamowicie, a Gucio tym czasem pobiegł do pokoju, chwycił pilota do wieży i krzycząc "CBBB" ...włączył CD.
Powtórzył tę sztukę 3 razy, więc chyba na prawdę to potrafi....
Rośnie nasz chłopiec.

PS. A propos alarmu: odpoczywam (na ile potrafię i mogę) i jest zdecydowanie lepiej. Tak jak mocna była cezura między I i II trymestrem (w pierwszym chciałam tylko spać i wymiotować, a w drugim czułam, że mogę góry przenosić), tak teraz okazało się, że z hukiem wkroczyłam w trymestr III, w którym to mam leżeć albo siedzieć i nic nie robić, bo od razu mi źle. Ale siedzieć też trudno.
No, ale dotarło do mnie z wielką mocą, że jestem w ciąży:)

2008-07-26

Wycieczka





Mały alarm

Dziś mieliśmy trudny dzień. Ku swemu wielkiemu zdziwieniu, Gucio zobaczył, że mamie kapią łzy. Rano bardzo źle się czułam i pojechaliśmy do lekarza. Pani doktor stwierdziła, że trzeba jechać do szpitala, poleżeć kilka dni. Trudno mi było wyobrazić sobie, że mam zostawić chłopaków. Na szczęście po badaniach w szpitalu okazało się, że wystarczy zastrzyk i leżenie w domu. Czyli, że mam zacząć bardziej na siebie chuchać i dmuchać, a nie udawać, że w ciąży to mogę wszystko za dwóch. No i leżę. A w zasadzie siedzę, bo leżenie mi całkiem nie pasuje.
A Gucio z tatą pojechali na Męską Wyprawę Rowerową, i jeśli wzięli ze sobą aparat, to na pewno o niej opowiedzą.
Chociaż czujemy się z Helcią już coraz lepiej to bardzo prosimy o kciuki i kilka słów w naszej sprawie do Góry. Tak na wszelki wypadek. O, rowerzyści wrócili, idę ich całować!

2008-07-25

Mapy



Jeszcze jedno wspomnienie znad morza - bo nie chcę żeby nam to umknęło: Gucio w wielkim skupieniu uczy się od Marcina czytania map. Gdzie góry, gdzie woda, gdzie las a gdzie pociąg. Było to o tyle twórcze i skuteczne jak sądzę, że siedzieliśmy na sporej górce, a pod nami woda, łąki, domy, linia kolejowa z jadącym pociągiem... więc wszystko co na mapie miało swoje jasne odzwierciedlenie przed oczami - i Gucio coś załapał, bo potem oglądał mapy i sobie różne rzeczy opowiadał:)

Dwa i pół roku...


...a wydaje się jakby od zawsze. I ciągle nam mało.

2008-07-24

4 dni poza domem


Spędziłam z Guciem kilka dni u rodziców Łukaszka i Julki.
Ranki wyglądały tak jak wyżej: dzieci na tratwie (wokół ocean) oglądają bajkę i czekają na śniadanie:)

Piaskowo podwórkowe zabawy mogłyby iść o niebo lepiej, gdyby nie to, że Gucio zwykle dość szybko stwierdza "jestem smokiem" i tratuje wszystko....

W przyszłym roku zasadzimy sobie jarzębinę. Jest piękna i świetnie nadaje się do zabawy!

Między chłopakami coraz więcej interakcji... coraz więcej rozmów, porozumienia i w ogóle "zauważenia" się na wzajem.

Wypatrywanie samochodu rodziców....

Nie ma to jak mieszkanie pod miastem - o krok są takie tereny spacerowe, że aż dech zapiera. Gucio przeszedł swoją najdłuższą w życiu trasę - przez dwie godziny prawie cały czas był na nogach. Pod koniec zaczął mówić : "nie ma rady, nie ma rady..." i Wojtek wziął go na barana.Ze względu na Helenkę, ja już przestałam Gucia nosić...

Po drodze opychaliśmy się wiśniami i czereśniami. Gutek razem z pestkami....Mniam!

Jula ma swoje dziewczęce upodobania, ale chłopakami rządzi jak herszt;)

Co chwila znajdowaliśmy coś wartego uwagi: bocian przechadzał się w trawach, krety pozostawiały swoje kopczyki, świerszcze nie uciekały... nie mówiąc już o pięknych sarnich, zajęczych i końskich kupach. Dla chłopaków - raj!


A każdy wieczór kończył się tak:)

Trudno się dziwić, że kiedy dziś Gucio zobaczył Marcina, zaczął wołać:"tata dom nie, dom nie!"

Pogoda kaloszowa

Nie ma to jak pobiegać z sąsiadem po kałużach.

Urodzony 22 lipca

Tak jak przed rokiem mięliśmy przyjemność świętować urodziny naszego kuzyna Alka.
Dla Gucia największą atrakcją było dmuchanie swieczek na torcie i jak zwykle cudze zabawki. A nam było bardzo miło obserwować jak dzieci rosną i się zmieniają.

2008-07-23

...

wymyślił i narysował Marek Raczkowski