2015-06-08

Zmiana


Nawet nie wiem, co napisać. To tak wielka zmiana. Kiedyś poszliśmy do jakiejś pani psycholog, bo nie radziłam sobie z odżywianiem Gucia. Chciał lizaków...ahhahah I ta pani, matka kilkorga dzieci, powiedziała mi (!!!), żebym zajęła się nie Guciem, tylko swoim stosunkiem do jedzenia, a także, że u niej stoi słoik nuteli i dzieci czasem jedzą i od tego nie umrą (ja wtedy robiłam wszystko sama, nutelę też, z daktyli, a Gucio nie wiedział co to cukier itd). Pamiętam, że wyszłam z gabinetu mówiąc, że nie będę słuchać kogoś, kto daje dzieciom nutele, przecież to jakaś nieodpowiedzialna osoba, hahahah!
Ale ta rozmowa we mnie została. Uwierała. Nie dawała spokoju. Wracała w różnych chwilach. I teraz, kiedy sama jestem taką osobą, która czasem kupuje nutelę... wiem, że miała rację. Z Guciem jest wszystko ok. Liczy się mój stosunek do jedzenia. I tylko nim zamierzam się zajmować.

1 komentarz:

Laufki pisze...

O,daje do myślenia.