10 rocznicę ślubu spędziliśmy wiejsko się leniąc i piknikując na trawie...czytając, podlewając, objadając się lodami i do bólu nic nie robiąc. Naładowało to moje akumulatory maksymalnie. Genialnie. Bosko. Nawet wytrzymałam pół niedzieli na ...no, właśnie...o tym w następnym poście!
1 komentarz:
Cudnie! I ten domek - bajka!
Prześlij komentarz