2015-03-06
Spacer/warsztaty
Już wiem, że niczego się nie dowiem, jak nie przetrawię, nie poczuję, nie doświadczę. Już wiem, ze po jednych warsztatach cudów nie będzie. Ale nadal je uwielbiam. Ten czas spędzony z innymi, słuchanie, mówienie, czasem śmiech , czasem łzy, ahghahah. I lubię ten czas z Marcinem. Teraz chodzimy na "jak się dobrze kłócić" do 100pociech.... Dobre miejsce:) I jak zwykle tak się dzieje, że w domu wszystko się zmienia, zmienia się atmosfera... My z Marcinem bierzemy się za swoje sprawy, a dzieci za swoje. Gucio staje się bardziej dzieckiem, chłopcem, chce biegać, bawić się kijkiem...Hela psoci, łobuzuje, nabiera siły.
Po takich warsztatach, mogę iść sama z trójką na wiele godzin do lasu i jest...dobrze. Bez jęków, marudzenia, kłótni. Z wiatrem we włosach i błotem...wszędzie:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
Chciałabym być Waszym dzieckiem :-)
hahahah a lubisz rano wstawac?;)
Asia...geba mi sie smieje, to chyba najsympatyczniejszy komplement dla matki hahaha:))))
Rety? Z kiedy to zdjęcie? Moje dzieci ciągle zakutane no ale im zimno, bo pochorobowe są.
Sto Pociech po to jest! Tylko nam grupa wsparcia dla wspierających nie wypaliła, a potrzebna - bo obojętnie po której stronie warsztatu jedziemy na tym samym wózku:)
Prześlij komentarz