
2010-10-31
2010-10-27
Moja mała cudowność
Gucio wchodzi do kuchni, gdzie na stole leży talerz z resztkami jego obiadu i wykrzykuje:
- O, moja nieskończoność!
- O, moja nieskończoność!
2010-10-26
2010-10-25
Miss Egzotica
A kiedy Gucio i Hela oglądali wyścigi konne, mama bawiła się tak: http://www.missegzotica.pl/
2010-10-24
2010-10-23
Sobota na wyścigach
2010-10-20
Gry
2010-10-19
2010-10-14
Mowa.
- Mamo, dopóki nie dostanę Nosiaczka (przytulanka) , nie wstanę!
Wykrzyknął Gucio.
A Leny słownik powiększył się głównie o serie bulgotów, turkotów i bełkotów, które zapewne oznaczają, że ćwiczy. I w końcu do nas przemówi.
Na Gucia woła Iśiś i domaga się od niego tym okrzykiem podziwu, przytuleń, pomocy... Coraz częściej wtulają się w siebie i okazują sobie różne czułości.
Poza tym daje się wyłapać próby słów takich jak: Elmo, ciocia, Ania, Jula... hmmm. W zasadzie Hela uczy się tylko nazw i imion. Z resztą radzi sobie za pomocą gestów i pomruków.
I chyba telepatii.
Wykrzyknął Gucio.
A Leny słownik powiększył się głównie o serie bulgotów, turkotów i bełkotów, które zapewne oznaczają, że ćwiczy. I w końcu do nas przemówi.
Na Gucia woła Iśiś i domaga się od niego tym okrzykiem podziwu, przytuleń, pomocy... Coraz częściej wtulają się w siebie i okazują sobie różne czułości.
Poza tym daje się wyłapać próby słów takich jak: Elmo, ciocia, Ania, Jula... hmmm. W zasadzie Hela uczy się tylko nazw i imion. Z resztą radzi sobie za pomocą gestów i pomruków.
I chyba telepatii.
Nauka
Nasze życie ostatnie nieco przyspieszyło.
Gucio chodzi na różne zajęcia dodatkowe. No i - odpukać - nie choruje. Można planować różne spotkania i wyjścia, i one na prawdę dochodzą do skutku! Przez ostatnie dwa lata było to nie do pomyślenia. Plany mogliśmy mieć tylko w wakacje. I to też nieśmiało.
Poza tym synek nam bardzo wydoroślał i ma teraz dobry czas. Ku memu zdziwieniu pozwolił Heli wchodzić na swoje piętrowe łóżko (nauczyła się!). Wyznaczył jej terytorium po jednej stronie i znosi wizyty spokojnie.
Ma dużo lepsze stosunki z kolegami w przedszkolu. Wrósł w grupę, uwielbiają się i każdy dzień bez kolegów i koleżanek to dzień stracony:)
W ogóle tak polubił zabawę, że bawi się ciągle, czy sam czy z innymi.
Gada do siebie, coś mamrocze, coś przeżywa...
Zaczął kolejny etap nauki angielskiego. Tym razem poszliśmy na lekcję pokazową do szkoły Helen Doron i ... zachwyciliśmy się. Przy okazji zobaczyliśmy go na tle grupy. Przeraziłam się. Był jedynym skoncentrowanym, współpracującym, słuchającym pani chłopcem na sześciu w grupie.
Wiem, ze takie właśnie są dzieci z jego przedszkola - zdyscyplinowane. Ale jak to będzie potem w podstawówce? Jak można uczyć dzieci, które szaleją po sali?
A Lena? Dziś dotarło do mnie, że już za niecały miesiąc będzie miała 2 lata! Niewiarygodne. Nawet nie myślałam o prezencie i całej reszcie, bo zapomniałam, że to już tuż tuż....
Lena jest niezmiennie cudowna. I ciągle łapię się na tym, że jeśli są z nią jakieś problemy, to znaczy że ja coś robię nie tak. I że nie ją trzeba poprawić, ale mnie.
Ostatnio zaczęła miewać ciągłe wpadki siuśkowe... Byłam zła i sfrustrowana, aż dotarło do mnie, że nawet jeśli mamy mieć zasiusiane wszystkie meble to nie chce, żeby ona czuła się źle: winna, spięta...i przestałam zwracać na to uwagę. Za to nagradzam wszystkie udane operacje nocnikowe gromkimi brawami i zachwytami.
Poza tym czuję, że WIEM, kiedy ona chce siusiać i jeśli się na tym choć odrobinę skupię, mogę jej pomóc, przypomnieć, zaprowadzić ją do łazienki.
Czy działa?
Wczoraj z 5 wpadek. Nawet się nie skrzywiłam. Dziś żadnej.
Siusia wielokrotnie rzadziej.
Tak.
To działa.
Mam wrażenie, że wreszcie nauczyłam się mieć dwoje dzieci.
Gucio chodzi na różne zajęcia dodatkowe. No i - odpukać - nie choruje. Można planować różne spotkania i wyjścia, i one na prawdę dochodzą do skutku! Przez ostatnie dwa lata było to nie do pomyślenia. Plany mogliśmy mieć tylko w wakacje. I to też nieśmiało.
Poza tym synek nam bardzo wydoroślał i ma teraz dobry czas. Ku memu zdziwieniu pozwolił Heli wchodzić na swoje piętrowe łóżko (nauczyła się!). Wyznaczył jej terytorium po jednej stronie i znosi wizyty spokojnie.
Ma dużo lepsze stosunki z kolegami w przedszkolu. Wrósł w grupę, uwielbiają się i każdy dzień bez kolegów i koleżanek to dzień stracony:)
W ogóle tak polubił zabawę, że bawi się ciągle, czy sam czy z innymi.
Gada do siebie, coś mamrocze, coś przeżywa...
Zaczął kolejny etap nauki angielskiego. Tym razem poszliśmy na lekcję pokazową do szkoły Helen Doron i ... zachwyciliśmy się. Przy okazji zobaczyliśmy go na tle grupy. Przeraziłam się. Był jedynym skoncentrowanym, współpracującym, słuchającym pani chłopcem na sześciu w grupie.
Wiem, ze takie właśnie są dzieci z jego przedszkola - zdyscyplinowane. Ale jak to będzie potem w podstawówce? Jak można uczyć dzieci, które szaleją po sali?
A Lena? Dziś dotarło do mnie, że już za niecały miesiąc będzie miała 2 lata! Niewiarygodne. Nawet nie myślałam o prezencie i całej reszcie, bo zapomniałam, że to już tuż tuż....
Lena jest niezmiennie cudowna. I ciągle łapię się na tym, że jeśli są z nią jakieś problemy, to znaczy że ja coś robię nie tak. I że nie ją trzeba poprawić, ale mnie.
Ostatnio zaczęła miewać ciągłe wpadki siuśkowe... Byłam zła i sfrustrowana, aż dotarło do mnie, że nawet jeśli mamy mieć zasiusiane wszystkie meble to nie chce, żeby ona czuła się źle: winna, spięta...i przestałam zwracać na to uwagę. Za to nagradzam wszystkie udane operacje nocnikowe gromkimi brawami i zachwytami.
Poza tym czuję, że WIEM, kiedy ona chce siusiać i jeśli się na tym choć odrobinę skupię, mogę jej pomóc, przypomnieć, zaprowadzić ją do łazienki.
Czy działa?
Wczoraj z 5 wpadek. Nawet się nie skrzywiłam. Dziś żadnej.
Siusia wielokrotnie rzadziej.
Tak.
To działa.
Mam wrażenie, że wreszcie nauczyłam się mieć dwoje dzieci.
2010-10-11
Przywitani przez osiołka
2010-10-10
Subskrybuj:
Posty (Atom)