Nie chcę ich stracić. A i tak wiele w ciągu dnia mi umyka...bo nie mam czegoś do pisania pod ręką, bo zapominam po chwili ( odkąd mam dwoje dzieci, zapominam coraz częściej)...
Gucio gada bez przerwy.
Dziś poszliśmy do Edukado i .... przyznaję, całkiem świadomie usiadłam w kącie i zasłoniłam się gazetą. I przez półtorej godziny słyszałam jak Gucio nawija. Znalazł sobie słuchacza w postaci mamy innego dziecka (której serdecznie dziękuję za potakiwanie) i dzięki temu potem do końca dnia znów miałam cierpliwość, żeby mu odpowiadać.
Bo Gucio nie uznaje wypowiedzi bez potwierdzenia. Co najmniej jednego, a najlepiej trzech.
Tak?
Jasne.
Tak?
Uhm!
Tak?
Tak.
Taaaak?
T A K.
Ufff...
Do tego poprawia moją polszczyznę i precyzję dobieranych słów.
I coraz lepiej wie, że słowa to też forma nacisku.... Dziś krzyczał do Leny: "Mysia jest głupia!" a ona za każdym razem płakała. Bo ona kocha Mysię absolutnie. Mysia jest teraz od rana do wieczora jej marzeniem. I Gucio ewidentnie eksperymentował z Lenki uczuciami.
Dyscyplinowanie go to też nie łatwa sprawa.
Dopytuje się: Jesteś teraz bardzo zdenerwowana, czy tylko trochę?
Kiedy nie pozwoliłam mu dziś zajrzeć do mojej fotograficznej szafeczki powiedział:
- Mamo, chodź, bym chciał o tym porozmawiać.
No i rozśmiesza mnie tak, że czasem mięknę i zamiast bycia konsekwentną mamą, jestem mamą parskającą. Śmiechem.
Gadek Lenki nie da się jeszcze zapisać. Ciągle są bardziej poza werbalne.
Ale pojawiło się słowo na "Gucia" - brzmi jakoś tak... Zizi.
2 komentarze:
zizi...czyli siusiak po francusku :)
:))) smiesznie, no i trafnie poniekad
Prześlij komentarz