2010-02-25

Zaległości domowe



Słoneczne uszka:)


Zabawy Heli stają się coraz dłuższymi sekwencjami naśladowanych przez nią naszych gestów. opieka nad lalką, udawanie karmienia, gotowania, sprzątania... Coraz to większy człowiek. Pięknie się z nią można porozumieć. Wyraźnie pokazuje kiwając lub kręcąc głową "tak" i "nie". Widać jej zrozumienie, ciekawość, niepokój, radość. Jej decyzje co chce, a czego nie. Jej samodzielność.
I tak jak Gucio utożsamia się z Marcinem (ZAWSZE, kiedy chce powiedzieć, że kiedyś, kiedy urośnie będzie to czy tamto, mówi "kiedy będę taki jak mój tata") , Hela chyba częściej naśladuje mnie. Tak bardzo po nich widać, że uczą sie z nas. Z tego co i jak robimy... A nie co mówimy.

Ukochana zabawka Heli. Bezkonkurencyjna od wielu tygodni. Wlecze to pudło za sobą wszędzie. Najbardziej mnie bawi, kiedy wysypuje klocki na ziemię a potem zanosi pudło do drugiego pokoju i po jednym przynosi, żeby sobie wrzucać:)
Ostatnio eksperymentuje też z innymi elementami - czy da się wrzucić komórkę? But?

Gucio w tym tygodniu znów kaszle i siedzimy w domu.
Rękodzieło na całego. Brokat, farby, krepina, no i magnesiki na lodówkę.



Dzieci są wolne. Mają wolność artystyczną w sobie. Nie ograniczają się do kartki papieru. W domu coraz bardziej kolorowo...
Nawet budując z klocków Gucio robi rzeczy, których ja bym nigdy nie zrobiła. Buduję schematycznie, a on nie. Zachwyca mnie to.


Dziadek jest idolem:) Widać jak Hela prosi o uwagę. To jej sposób, dotyka czyjejś twarzy, jakby chciała powiedzieć: "posłuchaj mnie".

Wolność artystyczna ma swoje ciemne (mokre) strony.
Kąpiel w kaloszach...nic sie nie dało zrobić...

A tu trochę spokoju. Przyjechała paczka z Merlina:)

Brak komentarzy: