
Prawdziwym celem naszej podróży nie był Kraków, a góry. A dokładnie rzecz biorąc kuzyn Gucia, Karol, który w tych górach jest.




Byliśmy zaskoczenie Gucia możliwościami. Zwykle marudzi i doprasza się brania na ręce. Albo nie schodzi z wózka czy hulajnogi. Tym razem pięknie maszerował i w górę i w dół. Nawet w deszczu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz