
Zaczynamy łapać rytm. Bez Marcina w domu, bez przedszkola... Najgorsze są poranki, kiedy Marcin zbiera się do wyjścia i wszyscy jesteśmy napięci. Potem zostajemy sami i radzimy sobie zaskakująco dobrze. W zasadzie ... mamy jakby wakacje. Kąpiele w baseniku, wylegiwanie na trawie, zajadanie arbuzów... wycieczki.
Wczoraj wybraliśmy się właśnie na wycieczkę -wielce była udana. Na koniec Gucio wypatrzył w sklepie... ośmiornicę (wegetarianina z niego nigdy nie będzie!), którą spokojnie zjadł. No, nie całą, tylko dwie nogi... Nie wiem jak to smakowało, mnie spróbowanie czegoś co ma macki przerasta.
3 komentarze:
aż mi słabo
alien, co? mi tez slabo...
a może nie wiemy co tracimy? może trzeba spróbować
Prześlij komentarz