
Kiedy ja biegałam od budynku do budynku, od pokoju do pokoju i zbierałam pieczątki, żeby dostać świadectwo pracy, Marcin z dziećmi czekał. I czekał. I czekał. Na szczęście dzieci zniosły to dzielnie. I też na szczęście mieli nowego "Misia" - cały numer piracki! Mamy teraz nie tylko przepaskę na oko, ale i tatuaże:)
Pożegnanie firmy po 12 latach zrobiło na mnie pewne wrażenie. Mieszanina ulgi, niepokoju, radości i pytań o to co dalej. No, przez najbliższe dwa lata pewnie Hela i Gucio:) a potem zobaczymy.
Gucio trochę marudził, ze nie może ze mną chodzić (przepustki...), ale jakoś przebolał. Pewnie już niedługo zapomni, ze mama w ogóle miała coś wspólnego z lotniskiem. Chyba, że odwiedzimy jakąś ciocię, czy wujka...

No tak. Już wolna.
Cała masa świetnych ludzi zostanie mi w pamięci. Dla ich żartów, dla paru wspólnych przeżyć, było warto.