Że jeszcze nie do końca jesteśmy z Helą zdrowe? No fakt. Ale i tak wybraliśmy się dziś do centrum, pobajać w Tarabuku i ... potem nastąpiła chwila niezwykła...Marcin zabrał dzieci, a ja mogłam poszaleć sobie... pochodzić z wolnymi rękami, nasycić się widokiem ludzi, sklepami i zakupami... Bosko! A uczciliśmy wszystko z Budzią w Bordo.



Hela zajęła się konsumpcją po swojemu.

Gucio tak cieszył się spotkaniem z Magdą, że aż rozkręcił się ponad miarę . Rzadko taki bywa - krzyczący, piszczący, biegający i rozsadzany przez energię. A może to ten obraz za nim...
Trochę go usadziły szpadelki (czyli spaghetti).
3 komentarze:
Tak coś czułam, że znajdę tu wspomnienie dzisiejszego popołudnia ;) spokojnej nocki i do jutra!
intimissimi?? ;-)
hehe...polecam, super promocje:)))))
Prześlij komentarz