2009-05-16

Wystawy na Foksal


Wybraliśmy się dziś do Atelier obejrzeć zaległe wystawy.
Bardzo ładne- osobiste, malarskie, zwracające uwagę na detal - "Kapliczki Warszawskie" Anny Beaty Bohdziewicz. Wystawa pięknie wkomponowana w maleńką salkę w oficynie kamienicy. Odrapane ściany były czymś więcej niż tłem.

Gucia wystawa zainteresowała. Matka Boska to oswojony temat.


Potem przewędrowaliśmy do głównej sali i znów wszystko jakoś ze sobą korespondowało. Odrapane ściany.... Szara pogoda, te wystawiane i te pamiętane przeze mnie obrazy mojego dawnego nauczyciela Andrzeja Bielawskiego...





A wszystko było możliwe dlatego, że w Atelier był dziś wernisaż o 13! Nie jak to zwykle bywa o 19... Był o 13! I mogliśmy tam być. Poproszę tak częściej:)
Wernisaż miała Cela Sobolewska i inne dzieci tworzące w Atelier.
Guciowi szczególnie podobał się komiks o syrence (podkradłam zdjęcie jednej z prac Celi, bo i mnie bardzo się podobały) - tu jego fragment:

Gucik wystawy obejrzał, skomentował, ale generalnie marudził, co wzięliśmy za oznakę jego jeszcze nie całkowitego wyzdrowienia.
Jeśli tak było, to wyzdrowienie nastąpiło zaraz po przejściu na drugą stronę ulicy, gdzie urzęduje fryzjer dla dzieci, strzygący maluchy, siedzące w pięknym małym dżipie... i w zasadzie niewiele się to miejsce różni od placu zabaw w połączeniu ze sklepem z zabawkami... Kolejne strzyżenie odbędzie się tam:)


Nie wiemy co zapamiętała Helcia.

***

Po wernisażu wybraliśmy się do Wawra, do babci i dziadka.
Po drodze mijaliśmy cmentarz. Pomachałam znajomym.
I to natchnęło Gucia do głębokich przemyśleń.
I dobrze, że siedzieliśmy, bo nasz synek spytał:
- Mamo, czy wszyscy umrą?
A po długim przemyśleniu tego faktu:
-Mamo, a co będzie po ludziach na ziemi? Jak wyginą.


***

Opowiedzieliśmy Guciowi, że jego alergia to takie ataki rycerzy. Że jego organizm czasem wysyła rycerzy do obrony, kiedy nie ma takiej potrzeby. Że tak się zdarza. Zamiast reagować tak tylko na trucizny, on reaguje tak na wiele dobrych rzeczy. I Ci rycerze biorą się do walki, walczą, a on choruje.
Bardzo go to uspokoiło. Chyba wreszcie zrozumiał.

2 komentarze:

storkotka pisze...

odwiedzam Waszego bloga regularnie mniej więcej od dwóch miesięcy i naprawdę jestem pod wrażeniem Gucia i jego przemyśleń:) przeuroczy młody człowiek:) pozdrawiam serdecnzie całą rodzinkę:)

Katarzyna Gałązka pisze...

pozdrawiamy:) tez jestesmy pod Gucia wrazeniem...;)