2008-07-06

Różne atrakcje weekendowe


Początkowo niepewna mina...ale za chwilę już Gucio się rozkręcił - za nami kolejny wspaniały weekend na Sokółce... Moc wrażeń i atrakcji, a wszystko w leniwym (wypoczynkowym) sosie.

Dla Gucia jak zwykle główną atrakcją były różne wynalazki i narzędzia dziadka.

Bezkonkurencyjne. Pierogi zrobione przez babcię. W pierogach jagody z lasu, uzbierane przez tatę i babcię, w czasie, kiedy dziecko spało, a mama CZYTAŁA SOBIE KSIĄŻKĘ. Gucio zjadał wszystko plus dokładki, bez zabawiania i pomocy:)

W czasie przeczekiwania deszczu lepiej wtulić się w kogoś większego. Gucio opanował nowe słówko: "tatuś" i przydało się na tę chwilę.

Mmmmm...bez komentarza.

Żeby nakopać nowego żwirku dla rybek, dwiedziliśmy starą żwirownię - pełną gór i dołów. Długą drogę przez las zna tylko dziadek;)

Ach. Wszystko dobrze, tylko, że traktor strasznie hałasuje. Gucio trochę się wystraszył.

Warto było bawić się z Guciem w teatr - teraz sam odgrywa różne role i przeprowadza prześmieszne dialogi ze swoimi zabawkami, albo za nie.

Helenka w całej swojej 6 miesięcznej okazałości:)

Wielka fascynacja Gucia - końskie i krowie kupy. Szczególnie że ostatnio dostał książeczkę gdzie są pięknie opisane - czytamy sobie zwykle przy obiedzie:)


Atrakcją tego wyjazdu były też burze, w czasie których wysiadał prąd - czytanie na dobranoc miało dodatkowy smaczek.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

cudowne chwile.
nie ma chyba nic lepszego niz weekend w gronie najblizszych.

Anonimowy pisze...

czyli imie juz wybrane?helena-slicznie.pozdrawiam

Katarzyna Gałązka pisze...

Gucio nie odpuszcza - nie chce slyszec o innym imieniu......