




Poprzedniego wieczoru zastanawialiśmy się, co się dzieje, że dziadek tak długo stuka i piłuje coś w piwnicy... sprawa stała się jasna dziś z samego rana, kiedy tata Marcina przyniósł nam na nasze poddasze... własnoręcznie zrobione saneczki. Gucio się nimi zachwycił i od razu wypróbował. Bez śniegu nie jechały. Trzeba było się ubrać i - deszcz nie deszcz - posaneczkować.
2 komentarze:
swietne zdjecia :))
ale pogoda nie sprzyja.. robi sie tak mokro i nieprzyjemnie.
cudne saneczki :)
Prześlij komentarz