2016-02-15

Droga / ferie


Kilka dni razem. Kilka dni poza domem. I znów zapomnieliśmy, że to nie takie proste. Pamiętaliśmy, że w drodze dzieci czasem marudzą i zabezpieczyliśmy się audiobookiem... ale zapomnieliśmy o opcji wymioty... znaleźliśmy fajny dom, ale wypadło nam z głowy, że dla Danusi nawet najfajniejszy, to jednak nie NASZ dom i płakała, właziła ciągle na ręce,...tęskniła... zamówiliśmy sobie pełne wyżywienie, ale nie przewidzieliśmy, że Danka nie będzie jadła przy obcych... itd itd... Tak czy inaczej, były fajne przygody i przewietrzenie głowy. A przede wszystkim czas razem.

3 komentarze:

Ka pisze...

Wspolczuje choroby lokomocyjnej!
To nasze przeklenstwo, odkad moje dziecie skonczylo poltora roku... Podczas wizyt w Polsce w aptekach nic nam wtedy nie doradzono...
W Niemczech kupowalismy syrop z dimenhydrinatem, ktorego dziecko nie chcialo pic (okropny smak i poczucie znieczulenia w buzi, jak u dentysty)
Teraz juz na szczescie moze lykac ten lek w tabletkach.
Ale sa minusy: bo po tym leku (moje) dziecko ma okropny humor...
Dodatkowo wspomagamy sie tez lizakami lokomotiv. Oprocz tabletek.
Sa tez gumy do zucia---z tym skladnikiem. Ale tu znowu smak nie ten. Ale zucie pomaga, sama sprawdzalam.

Katarzyna Gałązka pisze...

o, dzięki, u nas to raczej był przypadek, nie ma wiekszego problemu.

Ka pisze...

to zazdroszcze.... jakie szczescie!
:)))