Było kino, było obiad i ciastka, i była wyprawa do parku (z gradem w tle, ale co tam!) Przede wszystkim była Joanna, ja, aparat i ósemka dzieci:)
Było ganianie kaczek...
Troska o jedną z chorą nóżką...
Wracali brudni i mokrzy, i prawie wszyscy zadowoleni:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz