Rozpędzone siodełko od tyrolki... Plac zabaw, jedna sekunda, kilka centymetrów od oka, od skroni. Skończyło się ogromnym guzem na czole... Chwilą łez i strachu. Nie wiem. To są takie chwile, które dotykają tajemnicy. Nie wierzę w przypadki. Pamiętam kilka takich momentów w swoim życiu, że poczułam jak się ocieram o różne możliwości. Drogi się rozwidlają. Dlatego carpe diem. Nie ma sensu się za bardzo ściskać, bo nie my mamy kontrolę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz