
Hela skacze. Skacze po materacu, na którym leży Danusia. Robi to regularnie, najczęściej tym mocniej im bliżej jestem ja. No bo skacze dla mnie - pięknie się wtedy wkurzam. Dziś też skakała. Tylko, że nie było mnie w pokoju, a ona wpadła na Dankę i mała bardzo się rozpłakała. Tak przejmująco i głośno, że nadbiegłam czym prędzej. Przytuliłam Danę, powspółczułam jej. Zero złości na Lenę. Powiedziałam tylko bardzo spokojnie, że właśnie dlatego nie lubię jak tak skacze. Czułam w sobie totalną przestrzeń na co teraz. Skok został w zamierzchłej przeszłości, nie było win, złości i pretensji.
Lena się rozpłakała.
Te jej piękne oczy przelały się łzami i tuliła Danusię i widać było, że bardzo się przestraszyła. Przytulałyśmy się we trzy, aż i ta chwila minęła.
Chciałabym częściej czuć w sobie tę przestrzeń. Przestrzeń na nich, a nie na moje ego, takie się wymandrzające.
Uczę się przy nich więcej niż mogę ogarnąć, hahahah.
Pięknie ta moja piękna córeczka pozuje. Ach! Tak sobie dziś pozdjęciowałyśmy:)
5 komentarzy:
jesteś moją inspiracją :-)
pięknie:)
Wiesz ja walczę wciąż ze sobą, między złością na głupie zachowanie moich dzieci a spokojem żeby po raz kolejny im wytłumaczyć i dlaczego czasem się złoszczę ich zachowanie...
Kika
ahhaha...ja tez! 300 razy dziennie robie glupio, ale jaka jestem dumna jak mi sie uda na oddechu! i te chwile chce wzmacniac, pamietac, karmic sie niemi, zeby bylo ich wiecej...
ahhaha...ja tez! 300 razy dziennie robie glupio, ale jaka jestem dumna jak mi sie uda na oddechu! i te chwile chce wzmacniac, pamietac, karmic sie niemi, zeby bylo ich wiecej...
Prześlij komentarz