Uwielbiam ten aspekt rośnięcia dzieci - coraz konkretniejsze kumplowanie, odwiedzanie się i zabawy bez końca... patrzę, słucham i się cieszę. Że się potrafią zaprzyjaźniać, że nie nudzą się, nie mają dość nawet po wielu godzinach, że ja już nie muszę bawić się w niektóre zabawy. Uwielbiam też te strzępki rozmów, które do mnie dolatują...i te głupoty, które oni wygadują.
- A gdyby słońce było pierdem, to by wszędzie śmierdziało.
To osatatnie dzieło naszego synka....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz