Mistrz przy klawiszach... muzyka przenosiła nas co chwila w inne miejsca...Najdłużej zabawiliśmy w burzowej Transylwanii...w okolicy zamku hrabiego D. Ale były i jaśniejsze momenty. Słoneczna Italia... Zamglone pola Mazowsza... Mistrz bawił się doskonale i pozwalał sobie na liczne improwizacje. Zaprosił nawet - do znakomitego duetu! -pierwszą damę jazzu:) Ach, co to był za wieczór. W Lalala na długo nas zapamiętają:) PS. Bilety na kolejne koncerty rozeszły się na długo przed wydrukowaniem...
Długie owacje na stojąco były w pełni zasłużone...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz