Dziś byliśmy u naszego ulubionego Włocha. No i stało się. Lena sobie zażyczyła pizzy i dostała. I jadła. Czyli...Inauguracja glutenu. Dawaliśmy jej oczywiście same brzegi ciasta, które przeżuwała wytrwale. Była trochę zdziwiona i chyba z ulgą poprawiła wieczorną kaszą. Ale fakt jest faktem. Pizza nadgryziona i to odnotowujemy:)
3 komentarze:
Hey this is your cousin Karol.
Kasiu czytam waszego bloga od bardzo dawna, rzadko zdarza mi siie komentować niestety:(
Mam prośbę ogromną, mogłabyś mi napisać coś więcej na temat tej ,"monodiety jaglanej" - wiem że stosujesz ja u Gucia.
Czy dysponujesz jakimiś przepisami - czy to poprostu "kaszA gotowana na wodzie" - ważne kiedy ją stosować - i jak przekonujesz do niej Gucia.
Będę bardzo wdzięczna za jakiekolwiek informacje - mój e-mail:daga230@poczta.onet.pl
Pozdrawiam
Dagmara
odpisalam :)
Prześlij komentarz