No i obudziła się. Kiedy tylko biorę Lenkę na ręce, kiedy chcę ją karmić czy przewinąć, Gucio zaczyna odciągać moją uwagę. Woła, jęczy, rozrabia. Chce żebym bawiła się z nim bez ustanku...
Kiedy mam dobry dzień, udaje mi się rozbawić go i naprowadzić na dobre tory. Wtedy wraca do swojego utartego już zwyczaju samodzielnego czytania. Albo bawimy się w trójkę. Ale kiedy mam gorszy dzień... jęczeniom nie ma końca.
Kiedy mam dobry dzień myślę sobie jaka ta Lenka "prosta w obsłudze", jaka samodzielna... Sama zasypia, sama się bawi jeśli trzeba...A kiedy mam gorszy jest mi jej szkoda. Bo leży i czeka. Czeka aż uspokoję Gucia, aż go ubiorę, rozbiorę, aż... i tak czekając, często zasypia. I ciągle mi brak czasu na rozpieszczanie jej. Na noszenie na rękach. Ciągle jest ktoś czy coś przed nią w kolejce. Gucio, kot, obiad, niezamieciona podłoga. Więc śpi z nami i przynajmniej wtedy się możemy naprzytulać.
A poza zazdrością, Gucio jest w dobrej formie.
Fantazjuje bez przerwy.
Opowiada rzeczy których nie było, a jego wyobraźnie rozpalają różne niesamowite opowieści, które potem miesza z fikcją i przeżywa po wielokroć.
Do ulubionych należy historia pioruna kulistego, który wleciał do domu prababci i okrążył żyrandol... Co ciekawsze wyleciał oknem i rozwalił ścianę sąsiadom. Maglujemy te historię od dawien dawna.
Ostatnio dorównała jej kolejna. O dziadku, który wpadł do przerębla. Bo szedł po zamarzniętym jeziorze, a wszystko przypruszył śnieg.... Gucio pobiegł dziś rano opowiedzieć to śpiącemu jeszcze Marcinowi. Za chwilę wrócił do mnie, zastanowił się i pogalopował z powrotem, wołając:
"I tam były piranie!!!". Nic dziwnego, że Marcin w historię nie uwierzył:)
Wczoraj zakręcił sobie wokół ręki łańcuszek od wanny i krzyczał: "To pułapka, nawet miecz tego nie przeciachcia!"
Ostatnio też Gucio nagle powiedział: 'Jak tak można? Kupić i nie mieć?" i dopiero po dopytaniu go, okazalo się, że chodzi o dywan, który dostał od dziadków na urodziny. Ponieważ obrębienie zajmuje kilka dni, kupiliśmy go a nie przywiźliśmy od razu do domu...
A Lena?
Lena zaczęła niemożliwie się wręcz ślinić. I wszystko wpycha sobie do buzi. Pieluchy, zabawki...moje palce. Swoje palce. Cokolwiek jej wpadnie do ręki. Jest też niezwykle ruchliwa i ...mobilna. Nie wiem jak ona to robi, ale się przemieszcza. Szczególnie w nocy. W moim kierunku.
Przed nami weekend. Wyczekany.
2 komentarze:
Bardzo lubimy czytać takie opowiastki o Guciu. To wspaniały chłopczyk :) Lenka na pewno wyrośnie na równie mądrą dziewczynkę, mimo chwilowego braku czasu mamy.
POZDRAWIAMY!
Po każdej takiej notce mam jakies tam swoje refleksje. Pozwolicie że bede sie nimi dzielic? :)
zachowanie Gucia świadczy tylko o tym, że dobrze sie rozwija. przeciez to okres dziecięcego egocentryzmu. Hela, jak na dziewczynke przystalo, jest emocjonalnie bardzo.. 'dorosła' :) i swietnie sobie radzi.
Jestem pewna, że będą to dzieci, a potem dorośli ludzie otwarci na potrzeby innych.
Pozdrawiam. Udanego weekendu :)
Prześlij komentarz