2009-01-20

Przed zaśnięciem

Ostatnie słowa wczoraj: "Fiku miku":)
Dziś: "Nie"... i taki właśnie był dzień.
Gucio ma ciężki czas - a co za tym idzie i my.
Pojawienie się Leny to dość duża zmiana, a jeszcze Marcin poszedł do pracy... i w zasadzie dopiero niedawno zdałam sobie sprawę, że to dla Gucia dziwniejsze, niż gdybym ja poszła. Bo ja chodziłam przez rok do pracy. A Marcin ZAWSZE był w domu. Zawsze.
Gucio często o niego pyta, biega zobaczyć, czy już wrócił.
I odreagowuje.
Myślę, że trafiło też na trudny czas. Trzylatek nie ma łatwo. Już mądrala, a jeszcze tak bardzo zależny od nas.
Awanturuje się o wszystko.
Nie chce się ubrać. Nie chce rozebrać.
Nie chce wejść do wanny, a potem wyjść z wanny.
Nie chce iść na spacer, a już na pewno nie ta drogą, którą ja chcę.
Chce pić, a jak mu podaję... już nie chce.
Kopie, bije i krzyczy.
Bawi się ze mną, a na koniec mówi mi, że te zabawy mu się nie podobały (chociaż zaśmiewał się na cały dom).
A jednocześnie co chwila mówi, że się czegoś boi... w zabawie w chowanego, nie mogę się chować, bo on tego nie wytrzymuje...

No... mogłabym tak długo...

Na szczęście są też dobre chwile. Jak te przed zaśnięciem.
Dzisiejsza rozmowa:
- Dlaczego mama Pippi umarła?
- Nie wiem.
- A ta pani, która to napisała...wie?
- Pewnie tak... ale ona też umarła.
- Umarła?
- No tak. Jest już w grobie.
- ???? Przecież ona była miła dla dzieci!

- Tak, ale była już bardzo bardzo stara.
- A ja jestem młody?
- Tak.
- A ty?
- Też.
- A tata?
- Też.
- A Lena?....
- Lena jest najmłodsza.

Nie łatwo jest sobie to wszystko poukładać.

7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Gucio ma uroczy maleńki nosek ;)

Marcin Gałązka pisze...

haha, rozbroil mnie ten komentarz:) dziekuje:)

Marcin Gałązka pisze...

a to mnie - kasia, nie marcina, tylko z jego konta...

Anonimowy pisze...

Oj rany... miód na me zbolałe serce. Jak to dobrze widzieć, że w innych domach jest podobnie... Ostatnio mamy taki okres buntu, że momentami wysiadam.
Ale, oczywiście, jest coś za coś: rojber (tak, to chyba pomorskie słowo!) jest z T. jak nigdy dotąd, ale za to nigdy dotąd nie słyszałam "kocham Cię mamusiu...". No i kurcze, nie zamieniłabym tego nawet za dzień bez awanturki :DDDD

Anonimowy pisze...

Mój synuś ma już prawie 10 lat, a bunt to raz za razem sie pojawia. Ale i tak dzieciaki są słodkie:)

Anonimowy pisze...

heh...moja córa w kwietniu skonczy 3 lata..zachowanie identyczne...ja tez czasami wysiadam...srednio kilka razy dziennie, ale minie na pewno :)pozdrawiam/ewelina

Katarzyna Gałązka pisze...

wszyscy z ktorymi rozmawiam mowia mi....to normalne, taki wiek...