Po kilku tygodniach prób, dziś udało nam się pobrać Guciowi krew. Tzn. udało nam się przekonać go, żeby się ubrał, wyszedł z domu, wszedł do punktu pobrań, pokazał rękę, przeżył wbicie igły i pobranie, naklejenie plastra i ..i ufff...gotowe. Poprzednio zawsze na którymś z etapów następował opór nie do przebycia. A to już przy ubieraniu, a to dopiero przy - przemiłych zresztą - Paniach z "analiz". A analiza krwi Gucia być może pomoże nam ustalić, czemu kaszle 3 tydzień. Czy ma alergię. I kilka innych rzeczy.
Jestem dumna z niego i z nas. Że daliśmy radę. Na spokojnie, po prostu rozmawiając.
A w "nagrodę" Gucio dostał wymarzony łuk. Ze strzałami:)
3 komentarze:
Gratulujemy odwagi :))))
Dzielny chłopak :))))
Myślę że główne gartulacje należą się rodzicom za mądrość i cierpilowość!
Prześlij komentarz