2008-10-29

Refleksja poszpitalna

Nie narzekamy na szpital:) było ...jak to w szpitalu. Cieszę się (to nawet mało powiedziane), że nastały czasy, kiedy mogliśmy być razem, kiedy ani przez chwile nie zostawialiśmy Gucia samego. Bo nie umiem sobie nawet takiej sytuacji WYOBRAZIĆ.
Jedno, co nie daje mi spokoju, to zasada, że próbowano wszystkie zabiegi robić z zaskoczenia. Oczywiście, kiedy widziałam strzykawkę, schowaną za plecami pani pielęgniarki, mówiłam szybko Guciowi: Teraz będzie zastrzyk. I to jest w pierwszej chwili trudne. Ale bardzo procentuje na później, bo Gucio nam ufa. Zobaczyłam to wyraźnie wczoraj na kontroli w przychodni. Był zaniepokojony tą wizytą, ale kiedy mu opowiedziałam co się będzie działo, wierzył w to i przyjmował spokojnie.

2 komentarze:

Julko pisze...

Całkowicie popieramy!Gucio to dzielny chłopczyk i ma cudownych rodziców :) pozdrawiamy!

Magda pisze...

Bo chyba jesteśmy innym pokoleniem rodziców. To nawet moja mama przyznaje, że kiedyś robiło się... gorzej, inaczej, mniej fajnie dla dziecka. Całe szczęście, że jest coraz lepiej ;)