
Mimo pochmurnej pogody, udało nam sie dziś spędzić miłe popołudnie w ogrodzie. Gucio po raz pierwszy mógł WDRAPAĆ się po drabince do SWOJEGO domku. I poczuł się tam królem i władcą. Nawet ostrzelał ościenny ogródek;) Myśmy też tam trochę posiedzieli, odpoczywając po koszeniu i grabieniu trawy. Komu jak komu, ale naszemu trawnikowi te deszcze się przydały. Żal nam tylko było pięknych stokrotek.

Dziadek wyczarował nawet (chowaną jeśli trzeba) drabinkę.

I ławeczkę. Marcin domek pomalował, a z czasem pewnie obrośnie w różne Guciowe znaki i skarby. Widok z góry jest fascynujący. Niby to samo, a jednak inaczej.

A tu absolutna słodycz... całus od Gucia.

4 komentarze:
Raj! :)
Taki domek to spełnienie marzeń. Nawet moich :)
Zawsze marzylam zeby miec swoj mini-domek na podworku wiec bardzo BARDZO Guciowi zazdroszcze! Mysle ze duze podziekowania naleza sie Dziadkowi:) Swietna robota!
tak, świetna! mysle ze i my tak po trosze spelniamy swoje dawne marzeni, a Gucio korzysta:)
Prześlij komentarz