
Dobry poranek za nami. I za przysłowiową cholerę nie wiem dlaczego. Tyle starań, tyle pracy przy te lata... a i tak poranki są okropne. Dzieci nie chcą wstawać, nie chcą się budzić, wrzeszczą, kopią, wychodzą potargane i bez śniadania....no, Danka jest zawsze gotowa i najedzona, ale ona się budzi z uśmiecham, tak już ma. Gutek przeważnie 20 min przed dzwonkiem zaczyna zdejmować pidżamę... Hela szuka gumki do włosów... my skupiamy się na tym, żeby nie używać przemocy, hahaha. Jak już wyjdą to z godzinę trzeba dochodzić do siebie...a dziś? Pobudzili się, o 7 (siódmej!!!!) siedzieli na śniadaniu, przytulanki, miłe rozmowy, doskonały czas! I skąd to? Chyba tylko z gwiazd...