Dziś była pożegnalna impreza w jednej z naszych naj naj naj ulubionych kawiarni w Warszawie... Miałam być z dziećmi tylko trochę, a zostaliśmy do późna - tak było miło, mimo smutnego powodu spotkania. Wpadło dużo znajomych, były wspominki i sporo dzieci, dzięki czemu Gucio i Lena jak zwykle świetnie się tam czuli.
Pod koniec byli już zmęczeni i oglądali sobie dobranockę.
Szkoda. Szkoda nam miejsca i jego energii. Mam nadzieję, że się ona nie zmarnuje, że coś ważnego poszło w świat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz